FOTOGRAFIE WYRZYSKA JAKO KAPITAŁ KULTUROWY MIASTA. OBRAZY, TWÓRCY, RECEPCJA. CZ-1

Część I

Wstęp

 

W niniejszym, dość obszernym opracowaniu, chciałbym dać odpowiedź na pytanie, czy fotografia, tj. papierowy skrawek papieru pokazujący trójwymiarową rzeczywistość w dwuwymiarowej formie, rejestrujący okiem obiektywu za sprawą fotografa otaczający świat, jest kapitałem kulturowym. „Kapitał” i „kultura”, dwa terminy z dwu różnych dziedzin naszego życia, połączone w jedno pojęcie. Kapitał jako termin jest używany najczęściej w ekonomii; oznacza dobra finansowe, natomiast kulturę najkrócej można określić jako ogół wytworów ludzi, zarówno produktów materialnych, jak i niematerialnych, do których zaliczyć możemy te duchowe i symboliczne.

 

KAPITAŁ KULTUROWY A ZJAWISKO FOTOGRAFII

 

         Kapitał kulturowy

Kapitał kulturowy to dzisiaj bardzo popularne i dość powszechnie używane pojęcie. Pojawia się jednak w jego przypadku pewien problem, a wiąże się on z ustaleniem, kto posługiwał się tym terminem jako pierwszy, kto był prekursorem używania tych dwu słów, autorem tego terminu.

Kapitał kulturowy to stosunkowo jasne i przejrzyste pojęcie; dzisiaj większość zapytanych osób potrafiłaby na ten temat podać swoją własną, indywidualną, często subiektywną definicję. Wielu z nas instynktownie
i odruchowo wyczuwa materię tego terminu i mimo że nigdy nie zastanawiamy się nad nim, nie zaprzątamy sobie pojęciem kapitał kulturowy głowy, to jednak mimo to wiemy dokładnie, o co w nim chodzi.

Pewnym jest, że do terminów i koncepcji naukowych socjologii i kulturoznawstwa „kapitał kulturowy” wprowadził i zdefiniował francuski socjolog, filozof Pierre Bourdieu, który zajmował się zagadnieniami z zakresu teorii socjologii, socjologii kultury i wychowania. To on spopularyzował i upowszechnił ten termin na tyle, że to z nim pojęcie to się utożsamia. Jednak jednym z przykładów na to, że w słowie pisanym, pracach naukowych pojawiało się to określenie już dużo wcześniej, w znaczeniu zbieżnym z tym, co zdefiniował Bourdieu, niech będzie praca polskiego antropologa Stanisława Hupki, w której czytamy: „Nagromadzony większy zasób kultury działa poniekąd jak kapitał”[1]. Widzimy zatem, że pojęcie to używane było już na początku wieku XX, w związku z tym nie podejmuję się w sposób jednoznaczny określić tego, kto jako pierwszy zaczął posługiwać się tym określeniem. Tym bardziej, że w cytowanym dziele, również na stronie 12., znajdziemy stwierdzenie: „Nagromadzenie danego zasobu (skarbu) kulturalnego działa przygniatająco na rozwój twórczości” – i jest to sąd bardzo zbieżny z przedstawionymi poniżej, znacznie późniejszymi w czasie, refleksjami naukowymi Pierre’a Bourdieu. Aby zakończyć rozważania, kto pierwszy powziął daną myśl, kto pierwszy mniej lub bardziej precyzyjnie zdefiniował powyższe zagadnienie, wyrażam opinię, że nie jest to rzecz najważniejsza dla treści tej pracy. Ważne jest natomiast przedstawienie koncepcji kapitału kulturowego i różnych na ten temat stanowisk, gdyż to ten termin znalazł się w tytule tej pozycji i jest dla niej kluczowym zagadnieniem.

W pracach naukowych Pierre’a Bourdieu wspomniany wyżej kapitał kulturowy pojawia się w wielu analizach zjawisk społecznych. Odnosi się on do jednostek, grup i całych zbiorowości, określany jest także jako „(…) Specyficzny i wewnętrznie strukturalizowany typ wzorów zachowań kulturalnych. (…) Kapitał kulturowy ułatwia osiąganie wysokiego statusu społecznego, co jest niemożliwe w żaden inny sposób”[2]. W założeniu teza ta jest słuszna, inteligentnie i logicznie sformułowana. Jednak z drugą częścią zdania pozwolę sobie nie zgodzić się
w pełni, przykładem na to są m.in. statusy niektórych działaczy sceny politycznej w naszym kraju[3]. Myślę jednak, że jest to wyjątek potwierdzający regułę, zdarzający się w każdym demokratycznym kraju.

Osiągnięta przez jednostkę pozycja to taka, którą zyskuje się poprzez swoje działania, a na którą to (pozycję społeczną) przejść można dzięki swoistemu bagażowi kulturalnemu: „Wspólnota wyposaża jednostkę, każdą osobę przynależącą do niej w wiedzę potoczną, która umożliwia każdemu funkcjonowanie w codzienności”[4].

W rozumieniu Pierre’a Bourdieu – na kapitał kulturowy składają się dwa elementy: pierwszy to wiedza, wykształcenie, umiejętności i przedmioty
o wartościach kulturowych, jakie ludzie nabywają w czasie uczestnictwa w życiu społecznym, a drugi element to poziom i typ wyposażenia kulturowego, nazywany „sprawnością” (habitus, łac.)[5]. Habitus jest tutaj rozumiany jako zespół dyspozycji i poleceń, ukształtowany we własnym środowisku jednostki, czyli jest to przyswojenie przez nią, w sposób nieświadomy, „reguł gry”[6].
Reguły te to system schematów myśli, percepcji, oceniania i działania. Mówiąc o kapitale symbolicznym, określa się go „… Jako formę, którą przybierają trzy zasadnicze jego rodzaje (ekonomiczny, kulturowy, społeczny) i wyrażają maksymalizację symbolicznego zysku. Kapitałem nazywa się wszelkie zasoby materialne i duchowe, które są dziedziczone, przynoszą korzyści materialne i symboliczne oraz zapewniają reprodukcję, monopol i nierówność w dostępie do nich”[7]. Bourdieu traktuje kapitał kulturowy jako składnik osobowości człowieka, jako zespół jego cech, będących częścią habitusu (sprawności), jest on zbieżny
z kapitałem dziedziczonym i rodowym.

Ciekawą analizę, zdobywających coraz większą popularność, koncepcji teoretycznych P. Bourdieu, a dotyczących trzech typów kapitałów: ekonomicznego, społecznego i kulturowego, powiązanych ściśle z koncepcjami habitusu i pola (przestrzeni), dokonał Tomasz Zarzycki w omówieniu tekstu Wojciecha Łukowskiego[8]. Opisując typologię grup społecznych, na zasadzie ww. kryteriów, formułuje on m.in. tezę na temat procesu wymiany i konwersji kapitałów: „Za kapitały najcenniejsze uważać można te, które dają się zamienić w inne formy kapitału, w szczególności te, które pełnią rolę dominującą
w danym polu (przestrzeni). W skali globalnej za kapitał uprzywilejowany czy dominujący uważa się najczęściej kapitał ekonomiczny. (…) Konwersja kapitałów kulturowych i społecznych w kapitały ekonomiczne określa poziom atrakcyjności danej przestrzeni społecznej”
[9]. Ta śmiała hipoteza wywołuje we mnie, również w autorze tekstu, pewną wątpliwość: czy tak radykalne twierdzenie sprowadzające wartość wszelkich typów kapitału do ich wymienności na zasoby ekonomiczne jest zasadne? „Być może zaproponować by tu można – stwierdził T. Zarzycki – uogólnienie mówiące, iż najbardziej pożądaną będzie konwersja w ten typ kapitału, który uprzywilejowany jest w największym stopniu przez dane pole”[10]. Inaczej rzecz ujmując, można zaryzykować tezę, że kapitał społeczny, czy też kapitał kulturowy, może być kapitałem uprzywilejowanym, ważniejszym lub tak samo ważnym jak kapitał ekonomiczny czy polityczny. Kapitałem, który pozwala bliżej nieokreślonej, małej społeczności[11] na zachowanie tożsamości, pielęgnując własną historyczną odmienność, tradycję, obyczaje, obrzędy i kulturę swoich przodków, zgodnie z wolą członków tej społeczności.

Nie chodzi mi tutaj wyłącznie o ludzi z innego kraju czy regionu, którzy emigrując z macierzy gromadzą się, w nowych miejscach, wokół siebie, zamieszkują w jednym miejscu, zachowując swoje tradycje patriotyczne i tożsamość. Uważam, że kapitał społeczno-kulturowy, którego przykładem niech będzie Krajna[12], mojego mikroregionu, tego, w którym się urodziłem, gdzie spędziłem całe swoje dorosłe życie, może być uprzywilejowany poprzez dziedzictwo kulturowe, historyczne, patriotyczne[13]. Takie dziedzictwo, niekoniecznie konwertowane na kapitał ekonomiczny, pozwala wielu z nas na bycie dumnym z „naszej małej ojczyzny”, nawet wówczas, gdy przez innych jest ona postrzegana jako obszar „tradycyjny”, słabo uprzemysłowiony i przez to nieco zacofany.

Przejdź do cz. 2


[1] S. Hupka, „Z badań nad rozwojem budownictwa drzewnego” ,  „Lud” t. 18, 1912, s. 12.

[2] Za W. Świątkiewicz, Kapitał kulturowy a zagadnienie integracji społecznej. w: Ku integracji rozwoju człowieka i społeczeństwa, Katowice-Opole 2001, s. 97.

[3] Jest możliwe osiągnięcie wysokiego statusu społecznego (pozycji społecznej) w polityce, bez dużego kapitału kulturowego, tak było w przypadku A. Leppera, S. Tymińskiego, S. Łyżwińskiego.

[4] W. Świątkiewicz, op. cit., s. 98-99.

[5]Termin etyczny stworzony przez Arystotelesa, sprawność, wg filozofa, jest dyspozycją dobrego działania: Etyka nikomachejska, księga VI  <http://mar-mat.fm.interia.pl> z dnia 20.02.2011.

[6] Por. M. Ziółkowski, Przemiany interesów i wartości społeczeństwa polskiego. Teorie, tendencje, inspiracje, Poznań 2000, s. 174-180.

[7] P. Bourdieu, The School as a Conservative Force: Scholastic and Cultural Inequalites. in: J. Egelston (ed.): Contemporary Research in the Sociology of Education, Londyn 1974, p. 33-47, cyt. za S. Kozyr-
-Kowalski, Socjologia, społeczeństwo obywatelskie i państwo, Poznań 2000, s. 128-129.

[8] T. Zarzycki, Tożsamość regionalna a logika kapitałów Pierre’a Bourdieu. Rozważania teoretyczne na marginesie „Społecznego tworzenia ojczyzn” Wojciecha Łukowskiego, w: Wymiary globalizacji kulturowej. Wyzwania badawcze, (red.) M. Kempny, G. Woroniecka, Olsztyn 2003, s. 4.

[9] Ibidem, s.7.

[10] T. Zarzycki, op. cit., s. 4.

[11] Celowo używam zwrotu o bliżej nieokreślonej, małej społeczności, jednak myślę tu o miniaturowych w skali kraju społecznościach takich jak Górale Czadeccy, którzy osiedli w pobliskim Jastrowiu. Krótka historia Górali: w XVI wieku, z powodu prześladowań ekonomicznych i religijnych, ludność Śląska Cieszyńskiego oraz chłopi pańszczyźniani z Żywiecczyzny wyemigrowali na tereny Węgier i Słowacji, gdzie do roku ok. 1800 było ich tam już około 40 000 w 13 gminach okręgu czadeckiego. W XIX wieku, na skutek głodu, biedy i innych klęsk, Górale Czadeccy zaczęli emigrować na wschód od Karpat do Bukowiny Rumuńskiej (stolica Czerniowce), intensywnie kolonizowanej przez cesarzy austriackich. W XIX w. polskich górali było tam już 80 000. Oprócz polskich górali mieszkali tam Słowacy, Węgrzy, Niemcy, Rumuni, Ukraińcy, Rusini i Żydzi. Do czasów II wojny światowej zachowali swój język, gwarę, folklor, obyczaje. Po II wojnie część Bukowiny znalazła się w ZSSR, a część w Rumunii. Prawa narodowościowe nie były tam respektowane. Los dla tej polskiej emigracji nie był łaskawy. Jednak Bukowina na przestrzeni wieków stawała się małą ojczyzną dla Żydów, Niemców, Polaków, Węgrów, Ukraińców, Ormian i Romów, w której to ojczyźnie przez pokolenia żyła harmonijnie opisana wielonarodowa społeczność. Ta bogata mozaika etniczna i religijna przekształciła się w XIX w. w niepowtarzalną wspólnotę multietniczną, zwaną Szwajcarią Wschodu lub Europą w miniaturze. W swej różnorodności dającą możliwość zachowania własnej tożsamości narodowej, wymagającą i uczącą wzajemnego zrozumienia i poszanowania wartości ważnych dla sąsiadów. Wymieniam tutaj ludzi, których losy i pogmatwane historie przywiodły w pobliskie mi rejony. Potomkowie tej multietnicznej społeczności po 1945 r. wrócili prawie wszyscy do Polski na ziemie odzyskane i osiedlili się m.in. w Jastrowiu. Znam tych ludzi osobiście i bardzo cenię za historyczną świadomość pochodzenia i niespotykany patriotyzm. Ponieważ piszę o kapitale kulturowym, jaki stanowią fotografie, wspomnę na marginesie, że pamiątkowe zdjęcia są dla nich jedną z najwyżej stawianych pamiątek, są tym, co między innymi nie pozwala im zapomnieć o ich małej bukowińskiej ojczyźnie.

[12] Krajna to obszar pograniczny między Wielkopolską i Kaszubami, zaliczany do Wielkopolski północnej i Pomorza. Nazwa Krajna pochodzi od historycznego położenia tego regionu na rubieży, na krańcu kraju Polan. Do największych i najważniejszych miejscowości należą: Nakło nad Notecią – historyczna stolica Krajny, Złotów, Sępólno Krajeńskie, Więcbork, Wyrzysk. Krajna to obszar rolniczy z dużymi kompleksami leśnymi. Geograficznie Krajna to przede wszystkim Pojezierze Krajeńskie, urokliwe miejsca, nieskażona przemysłem przyroda.

[13] Patriotyczne tradycje były na tym terenie mocno zakorzenione. Przez 150 lat niewoli pod zaborami mieszkający tutaj Polacy nie pozwolili się zgermanizować. W okresie zaborów i pierwszych lat odzyskania niepodległości przez Polskę, Krajna, podzielona granicą między Polską i Niemcami, była ośrodkiem walki o prawa mniejszości polskiej w Niemczech. Kierował nią ks. dr Bolesław Domański z Zakrzewa. To właśnie przez Związek Polaków w Niemczech używany był znak Rodła, symbol przedstawiający bieg Wisły. To tutaj sformułowano a potem przestrzegano pięć prawd Polaka: „Jesteśmy Polakami, wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci, Polak Polakowi Bratem, co dzień Polak Narodowi służy, Polska Matką naszą, nie można mówić o Matce źle”. Przytaczam ten przykład, gdyż osobiście i emocjonalnie jestem związany z ludźmi, którzy do dzisiaj kultywują pamięć o tamtych wydarzeniach i ks. Domańskim, współpracuję też z czasopismem „Głos Rodła” jako fotoreporter. Oczywiście jest wiele innych wydarzeń i ludzi świadczących o wielkim patriotyzmie naszych poprzedników, choćby Michał Drzymała.

Przejdź do cz.2