Zdzisław Seroka – „W cieniu góreckiej studzienki”
czas na szczęście znowu się zatrzymał
zastygł w skwarnym lipcowym południu
zamarły na wyjątkowej godzinie
za pięć dwunasta
wskazówki świetlistych zegarów
umówioną leśną ciszę zza ceglanego muru
przerwało ostre skrzeczenie
strażnika gaju
sójki zwyczajnej
rozdygotane górnie dzwony
prężą się koliście
przed jeszcze jednym spiżowym zawołaniem
na sanktuaryjny Anioł Pański
do Góreckiej Madonny
do źródła natchnienia i ufności
na odpust studzienki
unosi się przy wodzie
kłębi przy studzience bez dna
licząc na kolejny cud
ten umiłowany potomek wiary i medytacji
wre praca u zdroju
krystalicznie czystej wody
toczy studzienna pompa w nieskończoność
perłowe krople westchnień
z krynicznego źródła
mdleją słabnące ręce
tyle zmysłowej nadziei na obliczach
ile u niegdysiejszych
ślepców niemych i chromych
prowadząc badania źródłowe
przybył cały okoliczny świat
tylko Andrzej Krotoski z matki Ostrożanki
niepocieszony pewnie
w zaświatach tego świata
i tak z górą od wieków czterech
ale już gwar pielgrzymów cichnie
stuka subtelnie butami po kamiennym dziedzińcu
wszyscy z materiałem źródłowym
w pękatych butelkach
przez chwilę znów nabrali wody w usta
wierząc że ich najskrytsze pragnienia
nie są palcem
na wodzie pisane
wracają albowiem nadszedł ich czas
wracają każdy do swojego
Nazaretu
(marzec 2013 r.)