Zdzisław Seroka – „Na gruzach ewangelickiego kościoła”
i burzyli
z najwyższego punktu w miasteczku
pierwsza spadła na zdeptaną skórę ziemi
opleciona podstępną stalową liną
wieża z neogotyku
pękły z łupkowego hełmu i gotyckich szczytów
krwawe od huku kwiatony
trzasnęły z krzykiem chór i galeria
po obu stronach głównej nawy
zadrżały konwulsją drewniane kolumny
ozdobnej świątynnej empory
nadgryzionej zębem czasu
i handlową ręką człowieka
niemała apokalipsa
przełomu dwóch dekad
niechciany przez tamte władze kościół
trząsł się spazmami w posadach
szkarłatem gruzu bryznęła czerwona cegła
na miejsce przyszłych straszących ruin
zatrzepotały liny między filarami
ostrołuków bez szyb gotyckich okien
i już prawie po wszystkim
kolejne kultury dobro dosięgło bruku
jednak odetchnęły na długie lata
podziemne korytarze przejścia pod posadzką
zasypane brzemieniem barbarzyństwa
i tylko ozdobne drzwi kościoła
z żelazną masywną antabą
zdawały się dłużej opierać
żywiołom czterech miejscowych śmiałków
dopełniła się tragedia
monumentalnego miejsca
historycznego dziedzictwa
w tym jednym politycznym akcie
na koniec ćwierćwiecza
powolnego niszczenia po narodów wojnie
na alarm nie mogła już brzęknąć
w systemie dur-moll
żadna organowa piszczałka
nie rozbrzmiał na kościelny finale grande
żaden koncert
na zdewastowane znacznie wcześniej organy
zresztą i tak ci wszyscy smutni panowie
wszelką publiczność trzymali z daleka
tutejsza historia
niemy świadek trudnego czasu przeszłego
dopisała swój dalszy ciąg
kładąc stanowczo palec na ustach wiernych
czemu poginęli rychło czterej śmiałkowie
zadziwiając wszystkich z szerokich okolic
dziwnością obu światów
żywych i umarłych
lub klątwą pruskiego Fryderyka
przestrogą dla potomnych
cóż dalej przy Wiejskiej
z tym pięknym zadrzewień miejscem
dawnym obiektem dziecięcych i młodzieńczych
zabaw lub spotkań
dawnymi z piłką u nogi harcami
naprzeciw głównej bramy świątyni
cóż z powierzchni ziemi zabytkiem wymazanym
cóż z grobami niewinnych wokoło
kryptami w cegieł prochu
i ty i ja w tym miejscu w modlitwie myśli
grawerunek napiszmy na pamiątkowej tablicy
kościół katolicki kościół ewangelicki
a Bóg przecież jeden
i tylko w panoramie miasta
czegoś tak bardzo brak
(styczeń 2014 r.)
Poniżej fragmenty pracy magisterskiej, w której m.in. opisywałem wyniki poszukiwań fotografii Kościoła Ewangelickiego (Piotr Brzezinski)
…Przedstawienie następnej fotografii wiąże się z obiektem, który już nie istnieje, obiektem, na którego temat jest bardzo mało opracowań, obiektem, z którym na swój, prywatny sposób jestem emocjonalnie związany, który też, odkąd pamiętam, mnie fascynował. Na fotografii nr 1 w podpisie skomentowałem: „…w głębi widoczna wieża kościoła ewangelickiego, który już nie istnieje”.