ZDZISŁAW SEROKA – „Spacerując na Czubatkę dolną aleją”
a już najbardziej lubię chodzić na Czubatkę
przed drugą okrutną wojną
której wtedy na szczęście jeszcze nie było
wybierał przeważnie dolną alejkę
szeroką paradną wygładzoną specjalnie
sobotnie niewidzialną ręką
na świąteczne przechadzki
wybierał się cały wyrzyski światek
dla fasonu i w dobrym tonie
perlisty śmiech skrzył się stubarwnie
niósł się popod kopiec wystrzyżony dokoła z drzew
odbijał niemilknącym echem
o najzieleńsze w okolicy zbocza
i powracał częstym powitaniem
uchyleniem kapelusza zręcznymi dygami
parasolkami w rękach kobiet
wypchanymi prowiantem torbami
kolorami balonów w rączkach rozochoconej dziatwy
całość mógł jedynie ogarnąć cudownym aparatem
uwijający się jak w ukropie fotograf Gajewski
jakże tu łatwo mieć wszystko w jednym
euforyczne stany dwugodzinna ekstaza
spacer do lasu spacer za miasto
spacer do parku spacer nad rzekę
przy księżycu przechadzka i w słońcu
promenada w deszczu samotnie
we dwoje lub tłumnie
ku mnie ku mnie
magiczny kurhan przyciągał jak magnes
symbolem na szczycie dwóch dębów witał
rozległym majestatem zielonych koron liści
od dziesięcioleci w obcym żywiole trwaniem
przy tej ziemi na skraju
na tej ziemi krainnej krajeńskiej więc naszej
drewnianą ławeczką dla zakochanych
kusił szeptliwie zmęczonych
głodnych i spragnionych
smagane wichrem i wiatrem dziejów
schły rozdzielnie olbrzymie drzewa
już to osobno Adam już to z kolei Ewa
nikt nie wie ni przedtem ni potem
choć ludzie uparcie nowe drzewko sadzą
nucąc te same melodyjne pieśni
(da nuta wytrwać na górze ale i na łęgach)
lecz spójrz dokoła z tej prochów góry
jaki się wokół pejzaż kształtuje
ileż z Czubatki pięknych widoków
bodaj na pół ćwierci powiatu paniusiu
no i te dwie wieże miejskich kościołów
tylko gdy północ dawne grodzisko zakrywa
melodia dębów jest już całkiem inna
to struna rzewna i ckliwie samotna
płynie szumiąca pieśń legendy
o nieszczęśliwej miłości
dwojga kochanków których imiona już znasz
miłości zakazanej rodziców wyrokiem
miłości niedobrej miłości tragicznej
to smutne dla obojga
od miłości dostali o wiele mniej
niż się od niej spodziewali
(wrzesień 2013 r.)
„Pomilczeć w zakolu przy Czubatce”
są takie miejsca na ziemi
nawet w zasięgu prawej ręki
gdzie trywialnie dźwięknie każde słowo
to wtedy nawet od najmędrszego wyrazu
lepsze już głuche milczenie
zmowa milczenia
kiedy zakosem podejdziesz krawędzią rzeki
na wzgórz morenowych pasmo
kiedy ujrzysz kopiec z mocarnym wałem
ni słowa najlepiej nie mów
niech odejmie ci mowę
przed żywym pomnikiem rozległej historii
dojrzysz na cyplu dawny gród obronny
z owalnym nasypem jak stożek
jakoby arkę na szczycie skały
w zadumę możesz tylko popaść
ale głowa do góry
gdy na szczycie ziemnego kopca
zamajaczą dwa drzewa niczym święte westalki
odpowiedz jedynie szczyptą
melancholii
oczyma żywej wyobraźni
warto przebiec wstecz całe tysiąclecie
by trafić we wczesne wieki średnie
zważcie czas to również kolejny żywioł
warto więc przebiec w tym pędzie powietrznym
poprzez dziewicze niezmierzone puszcze
i noteckie bagna południowej Krajny
nad wydłużony majdan Czubatki
i drewnianą wieżę w kwadracie
jakże pewne schronienie
dla okolicznych braci Słowian
nad płytką suchą fosę
nad solidną ostoję dla księcia
górującą nad chatynkami
folwarcznych
ciekawość wzięła dziś górę nad rozwagą
akurat nie było żywego ducha
oczyma wyobraźni rozgrzebuję pęsetą kurhan
by wydobyć z trzewi najprawdziwsze skarby
omiatam po chwili pędzlem okucia dawnych wiader
gwoździe guzy krzesiwo i kościane łyżki
dotykam opuszkami naczyń i żelaznych noży
motyk kości i rybich łusek sprzed wieków
w palcach z czcią popiół z urn rozcieram
badam polepy i drzewne węgle
lecz wieczorem miarka się przebrała
wiem jutro wynajdę ozdobne kobiece paciorki
z krwistego karneolu
nie będzie tylko żywego ducha
(wrzesień 2013 r.)