Zdzisław Seroka – „Cmentarz dla bezdomnych na Zarzewie”
Z wielką przyjemnością umieszczam kolejny wiersz Pana Zdzisława Seroki. To zaszczyt i wyróżnienie dla mnie móc ilustrować te utwory swoimi fotografiami. Zapraszam wszystkich, którzy przeczytają ten wiersz, do zapoznania się z pozostałymi dziełami Pana Zdzisława. Aby trochę przybliżyć temat podjęty w wierszu, zacytuję fragment maila otrzymanego wraz z poetyckim przesłaniem:
„…Witaj, Piotrze.
Piszę późną nocą.
„Cmentarz dla bezdomnych na Zarzewie”
z pobliskiego szala pożółkłych brzóz
przez zwykłą monotonię solidnego płotu
niewiele tu spada zwiędłych liści
nie trzeba grabić szelestu kobierca
i kos tutaj rzadko zaśpiewa swój trel
dziś ktoś w kapturze zapalił na nn-mogile
pierwszą w tym roku świeczkę
nikły ogarek
funeralny odrębny zwyczaj
obiektywne kamery oko
omiata niemal identyczne ziemne groby
betonowe obmurówki trawiastych placów
przekrzywiają się od straszliwej samotności
drewniane zbolałe krzyże z szablonu
na wybijanych sztancą tabliczkach
podejrzanie dużo wolnych miejsc
męczy zwykły brak danych i bliskich
na najsmutniejszym łódzkim placu
cmentarzu dla nierozpoznanych i samotnych
bezdomnych na własne życzenie i bez życzeń
ludzkich szczątków
na Zarzewie
tu i filozof zaczyna wątpić
(wątpi więc w dwójnasób myśli)
w sprawiedliwość i równość po śmierci
w godność misteriów natury
w egzystencjalny byt
w jednakowe żniwo niechybnie ostrej ręki
gdy wokół cmentarze dla lepszych i gorszych
z niezmiennymi prawami dla ludzkości
lub bez większości ludzkich praw
ale z prawem do upokorzenia
czy śmierć i życie ma człowiek takie
na jakie zasłużył
i znowu mędrzec zwątpił
z głową przy romańskim
mansardowym oknie
i nawet
w wyznaczone dla wędrówki dusz
listopadowe mgliste dni
do wielu setek grobów
nikt trafić tu nie może nie umie po ludzku
by serce mieć z tymi drugimi wspólne
za to nie widać wyścigu na znicze
zawodów na znamienitszy z szarfami wieniec
parad z megakwiaciarni nadętych chryzantem
popisów plastikowych kwiatów
uiszczania zaległych opłat
za dwudziestą kwaterę w rzędzie od prawej
taki to dziwny biznes
funeralny osobny zwyczaj
lecz kiedy księżyc zajrzy tu nocą
i wiatr zagwiżdże wśród tysięcy mogił
kiedy ze zbłąkanej ostatniej chmury
spadną trzy kojące za słone łzy
jest już jakby inaczej
zaczyna się dziwna uroczystość cieni
każdego dnia na te groby
możemy bez żadnych przeszkód pójść
poruszając prawdziwie wargami
najcenniejszym darem do podziału
(luty 2014 r.)